Polski English Deutch France Czech

Biuletyn Informacji Publicznej Cieszyn na Instagram
Cieszyn na Instagram






Unia

eUrz�d - Elektroniczne Us�ugi dla Mieszka�ca


Budzet Obywatelski

Cmentarze Komunalne w Cieszynie
System gospodarowania odpadami

Pobierz najnowszy numer Wiadomo�ci Ratuszowych
Miejski System SMS-owy

Imprezy nadchodzące

Kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30          

Dyżury aptek

Apteka Farmarosa,
ul. Bobrecka 27
tel.: 33 858-27-65
Mapa inwestycji w Cieszynie



Strona po�wi�cona GPR
Gminny Program Rewitalizacji


Strona po�wi�cona kopercie �ycia

czeski Cieszyn - oficjalny serwis

Historia i tradycja » Tradycje cieszyńskie » Strój cieszyński »

Męski strój cieszyński

M. Szalbot
       Wielka radość panowała w chałupie gospodarza, którego żona powiła chłopca. Pierwsze, codzienne i pozbawione ozdób ubranko dziecka stanowiły powijoki – czyli szersze płócienne pasy materiału, którymi ściśle owijano niemowlę. W prawdziwie odświętny strój ubierano siedlaczego syna dopiero do chrztu. Główkę dziecka zdobiła biała delikatna dziecięco czopeczka, upiększona koronkami i kolorowymi wstążeczkami. Pierzynkę do chrztu, której brzegi były misternie haftowane i obszyte strojną koronką, przykrywano dla większej parady jedwabną chustą - płachetką. Równie ozdobne były biała, koronkowa krótka koszulka i jakliczka, które zakładano niemowlęciu przed zawinięciem w ozdobny szydełkowany powijok, przetykany kolorową jedwabną wstążką. Zdarzało się, że taki komplet dziecięcej bielizny czyli prodełka, pieczołowicie przechowywano przez wiele lat, niosąc w niej do chrztu kolejnych członków powiększającej się rodziny.
       Przez kilka pierwszych lat życia ubiór dziecka niewiele mówił o zamożności rodziców, przynależności regionalnej i religijnej, a nawet nie pozwalał na pierwszy rzut oka bezbłędnie rozsądzić o płci dziecka, gdyż zarówno chłopcy jaki i dziewczynki do czwartego roku życia ubierano w długie, przewiązane w pasie koszule. Na co dzień matki nie „stroiły” swych pociech, starały się jednak, aby ubrania były czyste i schludne, dlatego szyły je z materiałów, którym częste pranie nie szkodziło. Zabierając np., do kościoła czteroletniego chłopca, ubierano go w lnianą koszulę z długimi, wąskimi rękawami i w usztywnioną w pasie sukienkę na szelkach. Kiedy synek nieco wyrósł ze swej dziecięcej sukienki, a zanim jeszcze otrzymał swe pierwsze w życiu prawdziwe spodnie, zakładano mu, szczególnie od święta, tzw. zrośloki, czyli proste spodenki zszyte w pasie z posiadającym na plecach rozporek lajbikiem. Długo też nie miały dzieci zimowej odzieży z prawdziwego zdarzenia i solidnych butów. Przez większą część roku biegały boso przyodziane tylko lnianą koszulą. Na zimę sprawiano im grubsze ubrania, zmniejszając starsze, znoszone przez rodzeństwo części stroju. Dostawały też wełniane pończoszki, a w bogatszych domach nawet proste trzewiki.
       Prawdziwie przełomowym momentem w życiu chłopca było otrzymanie pierwszych spodni i butów, zazwyczaj wraz z rozpoczęciem nauki w szkole. Od tego czasu zaczynano stopniowo kompletować świąteczny strój dorastającego chłopaka, zwracano też większą uwagę na jego codzienny ubiór. W XIX wieku każdy, nawet z pozoru mało istotny detal stroju, niósł w sobie czytelną dla napotykanych ludzi informację o pochodzeniu społecznym, stanie majątkowym, cywilnym, przynależności religijnej, pełnionej w danym momencie funkcji obrzędowej, pozostawiając przy tym margines na rozwijanie indywidualnych upodobań estetycznych jego posiadacza.
       Zwyczaj przyzwalał, aby kilkunastoletni chłopcy pojawiali się w kościele, na weselach i innych uroczystościach w strojach skromniejszych, lecz przypominających już nieco stroje dorosłych gospodarzy. Jeżeli w rodzinie było kilku synów, młodszy dziedziczył strój starszego, ewentualnie uzupełnianego elementami przerabianymi ze starszej odzieży dorosłych, nosząc go często aż do zupełnego zniszczenia. Tylko czasami brakujące części stroju sporządzano ze specjalnie w tym celu zakupionych nowych dobrych gatunkowo materiałów.
       Nim męski strój cieszyński uległ zapomnieniu, przez długi czas jego posiadanie było ambicją każdego szanującego się gospodarza. Ilość zużytego na poszczególne elementy stroju materiału, jego jakość, zamaszystość oraz zestaw dodatków, pozawalały wyciągnąć trafne wnioski o stanie majątkowym jego posiadacza. Odświętny ubiór był niezwykle szanowany, a jego cenniejsze elementy mogły przechodzić w spadku z ojca na syna nawet przez kilka pokoleń. Niewiele różnic znajdujemy porównując codzienną odzież roboczą, zarówno biednych jak i bogatszych chłopów. Ubiór na każdo miał być przede wszystkim praktyczny, dlatego nie ozdabiano go tak kunsztownie, licząc się z jego szybszym zniszczeniem.
       Mijały lata i z parobka wyrastał kawaler, coraz odważniej oglądający się za wyjątkowej urody cieszyńskimi pannami. Młodzież obu płci, która zaczynała chodzić na zolyty, czyli poważnie interesować się wybraną osobą płci przeciwnej, przykładała większą wagę do swego wyglądu zewnętrznego. Nie tylko stroje dziewcząt, ale i kawalerów odznaczały się strojnością. Dobór żywszych, jaśniejszych kolorów niż w strojach osób ustatkowanych, służył przyciągnięciu uwagi płci przeciwnej. Zwyczaj wymagał, aby żynich, czyli pan młody wystąpił podczas uroczystości weselnej w nowym, kompletnym i uszytym z dobrego gatunkowo sukna tradycyjnym stroju cieszyńskim, który kazał uczestnikom wesela widzieć w nim już przyszłego, statecznego gospodarza. Detalami pozwalającymi bez trudu wskazać żynicha w gromadzie wystrojonych w swe najlepsze ubrania gości, była biała jedwabna chusta, którą otrzymywał od panny młodej oraz przypięta na piersi woniączka ze sztucznych kwiatów i białych wstążek. W dawniejszych czasach kapelusz pana młodego zdobiono tzw. chochołkiem czyli biało-zielonym bukietem ze sztucznych kwiatów.
       Weselny strój młodego gospodarza przez kolejne lata stanowił podstawę odzienia zakładanego na inne ważne uroczystości i święta, z tym, że bywał uzupełniany ściśle określonymi, wymaganymi przez okoliczności dodatkami. Jeżeli los sprzyjał, gospodarz bogacił się i stopniowo wymieniał poszczególne elementy stroju odzieżą wykonaną z lepszego gatunku materiału, odzwierciedlającą najnowsze tendencje mody lub też dokupując srebrne ozdoby, podkreślające jego zamożność.
       XIX-wieczny męski strój cieszyński bogatego gospodarza składał się z kłobuka, koszuli, brucleka, szpencera, płaszcza, galatów, pasa i butów poloków.
       Kłobuk to szary lub czarny twardy filcowy kapelusz o szerokim rondzie i lekko zwężającej się ku górze główce, ozdobiony szeroką aksamitną wstążką z metalową sprzączką. Odpowiednie podszycie kłobuka podszewką tworzyło w kapeluszu schowek, w którym mężczyzna nosił pieniądze, fajkę, tytoń oraz chustkę. Kuśnierze wyrabiali podobne kapelusze z sierści zajęczej, które zwano kasturkami. Wielkość, fason i materiał kapeluszy dopełniających strój cieszyński były bardzo podatne na wpływy aktualnej mody. Zmianom ulegała również fryzura: w czasach dawniejszych mężczyźni nosili długie włosy z przedziałkiem na przedzie, nieco później przyjęło się zaczesywanie włosów gładko na czoło.
       Ciekawostką może być fakt, że cieszyńscy chłopi nie nosili bielizny. Tylko bogatsi gospodarze zakładali tzw. podzuwki, pełniące funkcję kalesonów. Nocne odzienie stanowiła zwykła koszula.
       Jasnym, wyróżniającym się akcentem w męskim stroju była biała płócienna koszula sięgająca kolan z wąskim obujkiem czyli kołnierzykiem, który podwiązywano białą lub czerwoną wstążeczką, a w późniejszym czasie, kiedy kołnierz był już odwinięty, czerwoną chustą. Koszulę na co dzień szyto z tzw. grubaczki, czyli grubo tkanego płótna, natomiast na odświętną przeznaczano delikatniejsze i dokładniej wybielone, które bogato wyszywano jedwabnymi lub wełnianymi nićmi. Najstarsze koszule nie miały mankietów i były szyte z jednego kawałka materiału bez szwów na ramionach.
       Na co dzień nosili chłopi zwykłe płócienne spodnie, natomiast odświętne galaty szyto z kupnego sukna. Niebieskie lub ciemnomodre, raczej wąskie spodnie, ściągnięte w pasie szerokim na trzy palce skórzanym pasem, którym mężczyzna owijał się kilka razy (a rozwijał aby zaprowadzić porządek w domu), noszono na wpust do butów z cholewami. Rozporek spodni, czyli lacek znajdował się z boku, z lewej lub prawej strony.
       Tylko bogaci gospodarze sprawiali sobie solidne, wysokie skórzane „polskie buty”, czyli poloki, ozdobione czaprokym - kępką rzemyków. Ale i ubożsi starali się wyglądać od święta paradnie – nie posiadając prawdziwych poloków, nakładali na swe niskie buty tzw. sztyblety - skórzane cholewy. Obuwiem noszonym powszechnie przez mieszkańców podcieszyńskich wiosek były ciżmy – buty robocze oraz kyrpce – obuwie, do którego przywiązani byli starsi ludzie, uszyte z jednego kawałka świńskiej lub wołowej skóry, które umocowywano na nodze nawłokami (mocnymi sznurkami), osłoniętej kopycami, czyli wełnianymi lub sukiennymi skarpetami.
       Na białą koszulę zakładano granatową, szaroniebieską lub czarną sukienną kamizelkę, którą cieszyński lud nazywał bruclekiem. Ozdobą brucleka było oblamowanie czerwoną lamówką, stebnowany kołnierz oraz jeden lub dwa rzędy metalowych, srebrnych lub rogowych guzików. Swego czasu panowała moda na noszenie brucleka nie zapiętego pod samą szyję. W ciągu XIX wieku pojawiło się kilka różniących się krojem typów brucleka. Dla kawalerów bruclek spełniał rolę odświętnego odzienia wierzchniego, które w całości musiało być uszyte z lepszego materiału. Podobna bruclekowi krojem, zdobieniem i funkcją była sięgająca pasa tzw. kamizol, noszona odświętnie przez uboższych gospodarzy, kawalerów lub też na co dzień do pracy.
       W chłodne dni na bruclek zakładano dopasowany kolorystycznie do całości, granatowy lub czarny sukienny szpencer, czyli krótki surdut z kołnierzem i wyłogami, podbity wełnianą kraciastą tkaniną.
       W przeciwieństwie do brucleka miał on długie rękawy, nieco poszerzane w ramionach, a zwężające się przy nadgarstkach. Podobnie jak bruclek posiadał jeden lub dwa rzędy rogowych lub metalowych guzików.
       W zależności od rodzaju zakładanego na koszulę okrycia wierzchniego, noszących kamizole nazywano kamizolkorzami, szpencery - szpencerzystami, a kabaty – kabaciarzmi.
       Prawdziwie zbytkownym, wierzchnim okryciem, przydającym powagi cieszyńskiemu siedlokowi był płaszcz, czyli szeroka sukienna peleryna bez rękawów w kolorze granatowym, ocieplona wełnianą podszewką, sięgająca do połowy łydek, a nawet kostek.
       Fakt, że z sukna na płaszcz można było wykroić nawet trzy ubrania wierzchnie, daje wyobrażenie o jego fałdzistości i zamaszystości. Płaszcz noszono przeważnie tylko narzucony na ramiona. Zapięcie składające się ze skórzanej pętelki i kneblika (kołka) na rzemyku, przyszyte do kołnierza, znajdowało zastosowanie dopiero w naprawdę zimne dni. W dzień powszedni przed chłodem chronił tzw. burnus – długi, prosty płaszcz, natomiast zimą w powszechnym użyciu były krótkie lub długie baranie kożuchy, farbowane na żółto, brunatno lub czarno, które kupowano na jarmarkach. Najdroższe były długie białe kożuchy z czarnym kołnierzem z wierzchu poszyte suknem, a na szwach obszyte kolorową wełnianą nicią.
       Uzupełnieniem zimowego ubioru były również skórzane lub sukienne rękawice z palcami, wełniane czapki lub futrzane baranice.
       Blasku i okazałości całemu strojowi dodawały połyskujące duże płaskie lub wypukłe guzy, sprzączki na kapeluszu i szpencerze, czasem wielce misternej roboty.
       Strój cieszyńskich starzików, czyli starszych wiekiem gospodarzy, odznaczał się ciemniejszą tonacją kolorystyczną i mniejszą podatnością na wpływy najnowszej mody. Do trumny składano ich w odświętnym stroju, choć niektóre jego elementy były pozostawiane w spadku potomkom. Jeżeli śmierć zabierała młodego kawalera, tradycja nakazywała, aby został on pochowany w weselnym stroju żynicha.
       W porównaniu z kobiecym strojem cieszyńskim, męski nie wzbudzał aż tak dużego zainteresowania XIX-wiecznych ludoznawców, dlatego jego odtworzenie wymaga poszukiwań dawnych opisów i dokumentów ikonograficznych. Aż do końca XIX wieku opisany strój był noszony przez ludność zamieszkującą środkową część Śląska Cieszyńskiego. Szczególnie odświętny strój bogatych siedloków cieszyńskich, mimo iż skromniejszy od kobiecego pod względem kolorystyki, kroju poszczególnych części ubioru i dodatków, odznaczał się jednak swoistą elegancją i dostojeństwem. Podczas gdy u schyłku XIX wieku kobiecy strój cieszyński znajdował się w okresie szczytowego rozkwitu, strój męski, noszący wyraźne znamiona ubioru miejskiego, powoli wychodzi z użycia. Dzisiaj przykłady odtworzonych męskich strojów cieszyńskich możemy zobaczyć w muzeach.

Bibliografia:
  • Gustaw Fierla, Strój Cieszyński, ZG PZKO Sekcja folklorystyczna, Czeski Cieszyn 1977, s. 64;
  • Tegoż, Stroje ludowe na Śląsku Cieszyńskim. W: Płyniesz Olzo..., Zarys kultury materialnej ludu cieszyńskiego, red. Karol Daniel Kadłubiec, Profil, Ostrava 1972, ss. 203 – 223;
  • Barbara Poloczkowa, Strój cieszyński w XIX wieku, W: „Polska Sztuka Ludowa”, 1972, nr 3-4, s. 153 – 170;
  • Marian Dembiniok, Zarys kultury ludowej Śląska Cieszyńskiego, Muzeum w Cieszynie, Cieszyn 1995, s. 19;
  • Jadwiga Wronicz (red.), Słownik gwarowy Śląska Cieszyńskiego, Towarzystwo Miłośników Wisły, Towarzystwo Miłośników Ustronia, Wisła, Ustroń 1995, ss. 35